Dziś myślę, że to jednak ja miałam lepiej, bo dostałam od losu kilka miesięcy radości, szczęścia tej naszej sielanki...Oczywiście Jula mogłaby zacząc chodzić szybciej i funkcjonować poznawczo lepiej, ale nikt mi nie zabierze tej, dla niektórych nudnej a jakże dla nas wymarzonej, "normalności".
Dziś kiedy
Jula się znów rozchorowała a raczej miała tylko tydzień przerwy
w chorowaniu do tego napady dają jej tylko chwile wytchnienia z
racji infekcji; zdałam sobie sprawe, że na każdym etapie mam kilka
takich tzw. absurdów raczej absurdalnych próśb czy zapytań....
Nie pytam czemu ja? (ten etap już częściowo mam za sobą) tylko
dlaczego w ten sposób? Kiedy doszła nam padaczka a z nią widok
dziecka w totalnym "trzepotaniu"- łagodnie ujme ten stan,
to naprawdę dla rodzica psychiczna ruina, nie sam widok, ale totalna
niemoc. Więc kiedy już "zamieniliśmy" stan zawieszek czyli
"zamyślania się"(często to też rodzaj padaczki) i
mioklonii w duże napady toniczno-kloniczne modliłam się by
powróciły zawieszki...
Nasza rzeczywistość zmusiła mnie do dopasowania się choć przyznam, że chciałabym zadawać inne "absurdalne" pytania....Bardzo chciałabym zapytać Julę, tak jak kiedyś mój śp. tata mnie: "Skoro dostałaś 5-tkę to czemu z minusem?"...Nie mam szansy.
Ewelina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz