Pewne
sytuacje nie przestaną mnie wzruszać i zadziwiać. Parę dni temu
byłyśmy z Julką u rodziny na działce. Syn kuzynki, który wydaje
mi się nie zawsze mieć ochotę na kontakt i rozmowę z każdym, w
stosunku do Julki nigdy nie wykazywał braku zainteresowania czy
niechęci. Wizyta rozpoczęła się od ogromnej radości kiedy nas
tylko zobaczył... No dobra nas jak nas, ale Julkę :). Zaprowadził
Julię w miejsce, w którym ona sama mogłaby siedzieć godzinami, a
więc do piaskownicy. Pomimo tego, że sam jest młodszy o rok i nie
spędza czasu w piasku, siedział z nią pół dnia, co jest tylko
potwierdzeniem tego, że chciał tam być z nią. Dbał przy okazji o
to by Jula wycierała ślinę, która non stop się wylewała z jej
ust. Nie zauważyłam, żeby się tego brzydził, on po prostu
pilnował, by o to dbała i ślinę wycierała sama.