wtorek, 8 sierpnia 2017

Zwykłe... Niezwykłe...

Pewne sytuacje nie przestaną mnie wzruszać i zadziwiać. Parę dni temu byłyśmy z Julką u rodziny na działce. Syn kuzynki, który wydaje mi się nie zawsze mieć ochotę na kontakt i rozmowę z każdym, w stosunku do Julki nigdy nie wykazywał braku zainteresowania czy niechęci. Wizyta rozpoczęła się od ogromnej radości kiedy nas tylko zobaczył... No dobra nas jak nas, ale Julkę :). Zaprowadził Julię w miejsce, w którym ona sama mogłaby siedzieć godzinami, a więc do piaskownicy. Pomimo tego, że sam jest młodszy o rok i nie spędza czasu w piasku, siedział z nią pół dnia, co jest tylko potwierdzeniem tego, że chciał tam być z nią. Dbał przy okazji o to by Jula wycierała ślinę, która non stop się wylewała z jej ust. Nie zauważyłam, żeby się tego brzydził, on po prostu pilnował, by o to dbała i ślinę wycierała sama.
Zaaferowany był słowami, które Julia potrafi wypowiedzieć a szczególnie słowem "ka ka". Przyszedł do mnie pytając, o co chodzi z tym "ka ka" więc mu wytłumaczyłam, że Julia w ten sposób mówi do taty, jako że nie potrafi powiedzieć "t". Widziałam, że o czymś myślał i myślał aż w końcu powiedział -.... Julka skoro potrafisz powiedzieć "kaka", to czemu nie "kakao"...? - Natychmiast wczuł się w rolę nauczyciela-logopedy i przystąpił do nauki. Oczywiście rozbawił nas wszystkich pomysłowością i inteligencją. Wstyd się przyznać, ale ja na to nie wpadłam a przecież jedno słowo od drugiego w mowie nie odbiega za bardzo :). Osobiście sprawił mi ogromną radość chęcią pomocy i nauki naszej Julki. Co tu dużo mówić - wzruszyłam się, chyba najbardziej tym, że chciał sam z siebie nieproszony o to bawić się z Julią, pilnować jej i uczyć (ciągle prosił ją o kakao). W tym ostatnim osiągnął sukces, bo następnego dnia Julia krzyknęła..."kaooo" kiwając porozumiewawczo do niego głową, jakby chciała potwierdzenia, że chyba jej się udało :)
Także... Dziękuję Ci P. :)


Ewelina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz