Pewne
sytuacje nie przestaną mnie wzruszać i zadziwiać. Parę dni temu
byłyśmy z Julką u rodziny na działce. Syn kuzynki, który wydaje
mi się nie zawsze mieć ochotę na kontakt i rozmowę z każdym, w
stosunku do Julki nigdy nie wykazywał braku zainteresowania czy
niechęci. Wizyta rozpoczęła się od ogromnej radości kiedy nas
tylko zobaczył... No dobra nas jak nas, ale Julkę :). Zaprowadził
Julię w miejsce, w którym ona sama mogłaby siedzieć godzinami, a
więc do piaskownicy. Pomimo tego, że sam jest młodszy o rok i nie
spędza czasu w piasku, siedział z nią pół dnia, co jest tylko
potwierdzeniem tego, że chciał tam być z nią. Dbał przy okazji o
to by Jula wycierała ślinę, która non stop się wylewała z jej
ust. Nie zauważyłam, żeby się tego brzydził, on po prostu
pilnował, by o to dbała i ślinę wycierała sama.
Zaaferowany był
słowami, które Julia potrafi wypowiedzieć a szczególnie słowem
"ka ka". Przyszedł do mnie pytając, o co chodzi z tym "ka
ka" więc mu wytłumaczyłam, że Julia w ten sposób mówi do
taty, jako że nie potrafi powiedzieć "t". Widziałam, że
o czymś myślał i myślał aż w końcu powiedział -.... Julka
skoro potrafisz powiedzieć "kaka", to czemu nie
"kakao"...? - Natychmiast wczuł się w rolę
nauczyciela-logopedy i przystąpił do nauki. Oczywiście rozbawił
nas wszystkich pomysłowością i inteligencją. Wstyd się przyznać,
ale ja na to nie wpadłam a przecież jedno słowo od drugiego w
mowie nie odbiega za bardzo :). Osobiście sprawił mi ogromną
radość chęcią pomocy i nauki naszej Julki. Co tu dużo mówić -
wzruszyłam się, chyba najbardziej tym, że chciał sam z siebie
nieproszony o to bawić się z Julią, pilnować jej i uczyć (ciągle
prosił ją o kakao). W tym ostatnim osiągnął sukces, bo
następnego dnia Julia krzyknęła..."kaooo" kiwając
porozumiewawczo do niego głową, jakby chciała potwierdzenia, że
chyba jej się udało :)Także... Dziękuję Ci P. :)
Ewelina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz