Były plany lania wosku
i inne zabawy andrzejkowe dokładnie tak jak rok temu, mieliśmy się
świetnie bawić. Zamiast tego zaczęliśmy oswajać się z
koncentratorem tlenu. Weszliśmy na poziom wyżej, jeśli chodzi o
padaczkę. Napady z sinieniem, a więc w dosłownym tego słowa
znaczeniu ratowanie Julki. Ostatni miesiąc był dla niej trudny,
duża ilość napadów, w tym nowość ww. sinienie. Zaczęliśmy
myśleć o koncentratorze tlenu, ale wciąż nam się wydawało, że
u nas nie jest aż tak źle, że zawsze mamy wlewkę i damy radę a
poza tym napad z sinieniem był jeden. Tak myśleliśmy do wczoraj.
To był splot dziwnych wydarzeń...